Garnek
złota
Była
piękna i gwiaździsta noc. Usłyszałem turkot nadjeżdżającej
ciężarówki za oknem. Z początku nie zainteresowało mnie to,
lecz gdy spojrzałem na zegarek mojego dziadka, spostrzegłem,
że jest już 30 minut po północy. Chwile pomyślałem kto to
mógł być, ale nic mi nie przychodziło do głowy. Chciałem
się już położyć i zasnąć gdy zauważyłem, że samochód
zatrzymał się nieopodal starego cmentarza ewangelickiego. Wyszło
kilku mężczyzn z latarkami i udali się w kierunku kaplicy.
Chciałem wybiec z domu i przyjrzeć się całej sytuacji z
bliska lecz zatrzymała mnie moja mama. Przez całą noc nie
zmrużyłem oka. Odjechali około 5.30 rano. Nie patrząc na
nikogo, czym prędzej wybiegłem z domu i udałem się na
cmentarz. Najpierw
rozejrzałem się czy nie porozwalali poniemieckich,
marmurowych nagrobków, następnie udałem się do kaplicy.
Widok, który ujrzałem był dla mnie wielkim zaskoczeniem ,
ponieważ tam też nic nie zdewastowali. Szczerze mówiąc zgłupiałem”,
bo nie dowiedziałem się czego chcieli ci faceci; jeżeli nie
zdewastować nagrobki to co?
Nagle
wszystko zrozumiałem. W małym ołtarzyku dostrzegłem dziurę
o średnicy około 45 cm. W tym momencie przypomniała mi się
historia mojej babci o garnku z kosztownościami wcześniejszych
mieszkańców schowanym w tym ołtarzyku. Czy była to prawda to
wiedzą tylko ci mężczyźni.
Paweł Paplicki
Dzwony
w Jesionowie
Było
to dawno, dawno temu, może w X wieku, a może jeszcze dawniej,
Dzwonowo, bo tak kiedyś nazywała się nasza wieś, była maleńką
osadą otoczoną lasami, jeziorami.
W
okolicy grasowały bandy rozbójników; napadali one na wsie,
kradli dobytek, mordowali.
Na
wszystkich mieszkańców okolicznych osad padł strach- nie
wychodzili z domów, nie pracowali w polu – bali się!
Bieda i beznadzieja coraz częściej gościła w chatach.
W
naszej osadzie mieszkał wtedy mądry chłopiec o imieniu
Franek. Wpadł on na wspaniały pomysł i podzielił się nim ze
swoim tatą. Ojcu Franka spodobał się pomysł syna.
Zwołał
mieszkańców okolicznych osad i przedstawił im pomysł chłopca.
Wszyscy pójdą w pola, będą pracować, dzieci będą się
bawić, kobiety zajmą się pracami w domu i koło domu, a kilku
silnych młodzieńców będzie pełniło wartę na wieży kościoła
i obserwowali okolicę. Ponieważ wieża kościoła jest najwyższa
w okolicy, będą widzieć oni wszystkie strony jak na dłoni.
Gdy zbliżą się bandyci, biciem w dzwony ostrzegą mieszkańców
o zbliżającym się niebezpieczeństwie.
I
tak było. Mieszkańcy pracowali, bawili się, ale gdy usłyszeli
bicie dzwonów, wszyscy stawali w obronie bezpieczeństwa swojej
wsi i okolic.
Dzwon
istnieje do dziś i informuje w dalszym ciągu mieszkańców, już
Jesionowa, wesołych – gdy brzmi wesoło i
o smutnych wydarzeniach – wtedy naprawdę biją
smutno!
Paulina Niewiadomska
|